Niby w niektórych postać Stacy budzi mieszane uczucia, jak dla mnie jest po prostu fajną kobietą, bez rewelacji.. No ale ja na uwadze mam tutaj trochę inną sprawę, otóż wydaje mi się, że ona wraz z Greg'iem tworzy bardzo udany duet na ekranie, chociaż odpowiedniejsze byłoby słowo tworzyła. Kiedy tylko znajdywali się w odległości co najmniej 5m. od siebie, już można było wyczuć niesamowitą chemię, szczególnie ostatnie odcinki przed odejściem Stacy wprost kipiały; pasją, że tak powiem. ;) Nie wiem jak Wy [widzę, że wielu ludzi jest już dużo do przodu w porównaniu z "dwójkowiczami"], ale myślę, że to był iście kapitalnie, odegrany wątek. Jeżeli coś jeszcze z tego pamiętacie podzielcie się opinią, bo być może za bardzo się podniecam, dlatego, że jestem świeżo po seansie :P
E tam ja nie trawiłem Stacy, wpierw zostawiła House'a potem mało swojego męża. Jak dla mnie suka.