Ten, kto w jakimś stopniu utożsamia się z głównym bohaterem, na pewno odłoży ten film na
półkę z napisem "Ulubione". Film jest magiczny, przepełniony nostalgiczną tęsknotą za tym co
było i już nie wróci. Dla tych, którzy ponadto cenią tamtejszą elitę artystyczną, film staje się nie
lada gratką. Jeżeli jesteś osobą twardo stąpającą po ziemi, nie oglądaj tego filmu, stracisz czas.
To, że Allen dostał Oscara za scenariusz nie jest przypadkiem. Wszystkie postacie z lat 20tych są
dokładnie takie jakim jakimi były. Zelda jest niezrównoważona; Scott zakochany w niej
bezgranicznie; Hemingway dumny, żywiący niechęć do Zeldy, pewny siebie, z zamiłowaniem do
typowo męskich zajęć m.in. boks, safari; Dali & Benuel siedzą przy jednym stoliku - bardzo się
przyjaźnili, nakręcili kilka filmów razem m.in. Psa andaluzyjskiego. Gil, który podsuwa Benuelowi
pomysł na "Dyskretny urok burżuazji”
Wydaje mnie się również, że nie jest przypadkowe iż Zelda wychodzi właśnie z torreadorem po
obruszeniu się na Hemingway. Torreadorzy byli częstymi bohaterami powieści Hemingwaya np.
"Słońce też wschodzi" lub "49 opowiadań". W opowiadaniach Hemingway kobiety traciły dla nich
głowę, tak więc kto wie czy któreś z opowiadań nie były inspiracją dla tej sceny?
Jeżeli ktokolwiek czytał Ruchome Święto Hemingwaya to pewnie w ten sposób wyobrażał sobie
Paryż lat 20tych.
Jeżeli ktoś wyłapał w filmie jakieś kruczki dotyczące artystów tamtej epoki to podzielcie się ze
mną. Proszę!
Jedyną niespójnością jaką znalazłem był wiek Hemingwaya. Akcja działa się w sumie w latach 20, kiedy on miał ok 20lat, przy czym dla mnie wyglądał na dużo starszego :) Ale ogólnie, film jest dla mnie wyjątkowy, jak mówiłeś, dla tych co cenią tamtejszą elitę artystyczną - czyli dla mnie, ten film jest gratką! :) Genialne przedstawienie, atmosfera i w ogóle pomysł!