Pan Jacek Bromski zaserwował widzom całkiem przyjemne kuriozum, oto bowiem na nasze ekrany wchodzi film utrzymany w stylistyce jankeskiej o szkielecie fabularnym niczym z francuskiej produkcji "Zabójca(y)". Podczas seansu z "Anatomią zła" nie mogłem się oprzeć wrażeniu obcowania z filmem bliźniaczo podobnym do dzieła Kassovitza, przynajmniej pod względem niektórych wątków fabularnych oraz samego klimatu (...). Do czynienia z wielkim kinem co prawda nie mamy, aczkolwiek dwugodzinny seans nie powinien znużyć żadnego kinomana lubującego się w amerykańskim kinie sensacyjnym.
więcej